„Gdzie dwóch, tam bywa rada, gdzie trzech, tam często zdrada”.
Okres Rzeczypospolitej Szlacheckiej posiada solidną dokumentację historyczną. Równie często wkracza w tamte czasy akcja powieści. Wystarczy wspomnieć „Potop” Henryka Sienkiewicza czy też „Samozwańca” współczesnego nam Jacka Komudy. Także film czerpie z dawnych wieków tworząc bardziej lub mniej udane dzieła. Jeszcze jakiś czas temu dziwne było dla mnie, że szeroko pojmując termin „gry”, a myślę tu zarówno o planszowych, fabularnych jak i rynku komputerowym, autorzy woleli skupiać się na fantasy niż eksploatowaniu naszej historii. Całe szczęście to już przeszłość bowiem na każdym z wymienionych pól znaleźli się twórcy, którzy swoją pracowitością i determinacją pozwolili nam, graczom, posmakować ducha epoki. Komputerowe „Ogniem i Mieczem”, fabularne „Dzikie Pola”, karciane „Veto” czy wreszcie planszowe „Boże Igrzysko”. Autorem gry nie jest Polak lecz Martin Wallace, autor takich gier jak „Age of Steam” czy „Runebound” co może być wyznacznikiem jakości.
Jest to również tytuł książki Normana Davisa, angielskiego historyka, który z innej perspektywy potrafi pisać o historii Polski. „Boże Igrzysko” w formie gry planszowej trafiło na rynek za sprawą wydawnictwa Phalanx Games przy czym warto wspomnieć, że nasza rodzima wersja od zagranicznej różni się zarówno ciekawszą oprawą graficzną jak również dopuszcza do gry czterech graczy (wersja w innych krajach oferowała zabawę trzem osobom). Otrzymaliśmy grube tekturowe pudło, którego front zdobi dumnie wypinający pierś orzeł w koronie. Symbolika dla nas oczywista, a dla treści gry właściwa. Kolory są żywe, grafika estetyczna, zaskakująca może być waga. Gdy jednak dostaniemy się do środka nie znajdziemy tam tłustego kota czy kolekcji kamieni, znajdziemy wszystkie niezbedne do gry elementy, a że jest ich niemało to i waga staje się uzasadniona. Plansza jest duża i czytelna, utrzymana w klimacie epoki. Wykonano ją z elementów przypominających puzzle dzięki czemu łatwo się składa, nie ma załamań, wybrzuszeń, a nawet przesunięcie jej nie stanowi problemu i wszystko pozostaje na swoim miejscu. Dodatkowo na planszy umieszczono przydatne podstawy gry dzięki czemu nie musimy cały czas zaglądać do instrukcji. Wspomniana instrukcja jest również przyzwoita. Pierwsze czytanie może odrobinę przerażać mnogością zasad i terminów jednak podczas gry wszystko się wyjaśnia i rozgrywka przebiega sprawnie. Oprócz instrukcji otrzymujemy jeszcze cztery karty pomocy gdzie podstawy gry mamy opisane w skrócie. W pudełku znajdziemy również żetony wojsk, kolorowe drewniane znaczniki, kostki czy hetmańską buławę.
„Boże Igrzysko” to połączenie gry w kooperacji z rywalizacją. Aby przeciwstawić się zewnętrznym wrogom trzeba współpracować ale aby wygrać, trzeba myśleć przede wszystkim o sobie. Gimnastykowanie umysłu gwarantowane. Wcielamy się w jedną z czterech dostępnych magnackich familii, a naszym celem jest oczywiście potęga, bogactwo i sława naszego rodu. Rzeczpospolita podzielona jest na pięć prowincji, w których będziemy działać. Z każdej strony otaczają nas sąsiedzi, którzy tylko czekają aby wkroczyć na nasze ziemie lub knują intrygi mające nas osłabić. Co robić?
Na grę składają się cztery tury. Raczę uprzejmie donieść, że w każdej turze mamy jeszcze pięć faz podczas których będziemy zarządzać latyfundiami, politykować, spierać się ze szlacheckimi sąsiadami (kopać w tyłek kolegów, krótko mówiąc), wybierać się na wojnę i zarządzać naszymi ziemiami czyli ściągać kasę z prostactwa. W sumie, zupełnie jak dzisiaj w sejmie. Najbardziej emocjonującą cechą „Bożego Igrzyska” są zagraniczni sąsiedzi, którzy mogą nam niespodziewanie wkroczyć w granice, a potem rozleźć się po kraju. Nie ma się co cieszyć, że wleźli do dzielnicy w której nie mamy interesów, za chwilę będą i u nas. Nasi rodacy z przyjemnością zrobią to samo. Pozostaje więc panie bracie kombinować jak tutaj swoje bronić, wroga lać, króla popierać i korzystać z jego armii, a sąsiadom…, a niech mają za swoje dziady jedne! Znajomo to brzmi.
Zaletą „Bożego Igrzyska” jest brak jednej określonej taktyki. Tutaj trzeba dostosowywać się do sytuacji i współpracować, knując równocześnie korzystne dla nas warianty, z których wyniesiemy profity. Biorąc po uwagę, że gra toczy się na przestrzeni dziejów, to z kolejnymi turami pojawia się artyleria i następują wydarzenia historyczne. Bunt Kozaków? Odsiecz Wiedeńska? Szpiedzy Habsburgow? Jest szansa spróbowac zmierzyć się i z tymi wydarzeniami.
„Głupi, jest rzecz oczywista, kto z cudzych głupstw nie korzysta”.
Muszę przyznać, że po pierwszym przeczytaniu instrukcji zrozumiałem niewiele. Podczas pierwszej gry zrozumiałem wszystko. Nie należy czytać instrukcji nie próbując równocześnie rozegrać testowej partii. Nagle wszystko staje się jasne i gra się płynnie oraz z duża przyjemnością.
„Boże Igrzysko” to gra emocjonująca. Wydana została w bardzo dobrej jakości oferując działająca jak odkurzacz rozgrywkę dla „ciut” bardziej zawansowanych graczy. Trzeba poświęcić chwilę na przeczytanie zasad ze zrozumieniem ale gra wynagradza to później płynnoscią. Pełnoletni gracze mogą do zabawy zakupic miód pitny i poszukac na strychu futrzanej czapki. Szable odradzam.
Deser